wtorek, 28 czerwca 2016

FIT wakacje

Hej wam! Trochę mnie nie było, bo głównie zajęłam się wyciąganiem ocen, ale jestem i dziś tak stwierdziłam, że napisze post taki motywacyjny. No bo tak patrząc dużo jest dziewczyn ,które się krytykują...jestem taka..siaka..owaka....wchodzą w kompleksy, że ciałka za dużo, że waga za dużo, no dobra dziewczyno...a robisz coś z tym? Bo wiesz...przebiegnięcie po paczkę chipsów się nie liczy. Generalnie najczęściej się zniechęcamy...a bo nie mam czasu...a bo ja nie zmienię diety. To ja powiem wam tak..dieta jest ważna..to fakt , ale moim zdaniem można zrobić na początek tak ,żeby jeść wszystko a trzymać się określonej ilości kalorii np 1500 kcal gdzie dziennie powinniśmy przyjmować 2400 średnio. Co do ćwiczeń i czasu...No wiesz...teraz masz wakacje , więc się nie wymigasz, a nawet jeśli się go ma mniej, można wstać te 30 min wcześniej żeby pobiegać, iść na rower czy cokolwiek. Ja zaczęłam ćwiczyć od półtora tygodnia z Ewą Chodakowską ,,skalpel" i generalnie na początku mówiłam: e tam...łatwe ćwiczenia. O nie nie nie... dają wycisk jak nie powiem co , z tego co czytałam spalamy przy tym 400 kcal, myślałam też o kilerze , który spala 600 kcal, ale stwierdziłam, że to dopiero jak opanuje dobrze skalpel. Kilka razy robiłam też ekstra figurę i też daje niezły wycisk, chociaż mi średnio pasuje to, że jest tam dużo wyskoków itd. Ale wiecie...kwestia motywacji. Ja jestem mega leniem...i żeby mnie zmusić do ćwiczeń to OMG cud musiałby się stać, ale teraz tak się zaparłam, że nawet jak zmęczona po całym dniu wróciłam o 20:30 to poszłam ćwiczyć, po prostu to już moja codzienność, wiadomo że po tygodniu nie będzie widać jakoś efektów, ale jestem dobrej myśli, ważne jest dobre nastawienie i motywacja, tak myślę, że w dni w których robię przerwę będzie rowerek stacjonarny, rower albo skakanka. Zaczęłam 20 więc  za 3 tygodnie dam wam znać i pokaże pewnie efekty, wyjazd tuż tuż i trzeba być sexi, więc nie ma leniuchowania dziewczyny i do roboty! Naprawdę warto, możecie do mnie nawet pisać, podawać e-mail, możemy wspólnie się wspierać, możecie podawać swoje pomysły, treningi które wy wykonujecie i wasze efekty, to na pewno pomoże w działaniu. Więc do dzieła !

ps. nie musicie robić tego wyłącznie dla figury, ważne też jest by zadbać o swoje zdrowie i swoją kondycję, bo teraz świat technologii jest taki, że stajemy się leniami, więc trzeba czasem ruszyć tyłek i popracować :)

piątek, 17 czerwca 2016

Rozmowa o...Egoistach

Dzisiaj w zasadzie nie miałam planu nic pisać na bloga, ostatnio jestem tak zawalona wszystkich, że nie mam czasu myśleć o odpoczynku, a co dopiero o blogu, no ale i tak staram się pisać. Chociaż dziś musiałam, wiem że pewnie to co pisze dużo nie zmieni, ale może chociaż trochę...wierzę w to. Bo to co dziś widziałam...serce mi się łamie gdy widzę takie sytuacje. No więc...dzisiaj czekam sobie na autobus jest godzina któraś tam 50 a 55 ma odjeżdżać, a autobusu nie ma. Nagle podjeżdża jak jest już jakoś 55 czy 54 i wszyscy wsiadają, wchodzi starsza pani, jeszcze nawet nie zdążyła dobrze wejść, żeby usiąść to facet ruszył, autobus zakręca żeby wyjechać z pętli i widzę starszego pana...trzyma torbę i szedł powoli do autobusu gdy nagle on odjechał, popatrzył w moją stronę (no czyli na autobus) i był taki smutny...Zrobiło mi się tak przykro...Zastanawiałam się żeby zatrzymać autobus, ale był już na tyle daleko, że ten pan chyba tak szybko by nie doszedł, ale to takie nie fair...Kierowcy myślą o czasie, itd rozumiem to, ale czasem niech spojrzą na drugiego człowieka a nie np. zamykają drzwi przed nosem. Przecież mógł przyjechać 50 bo stał tam , ale nie..kierowca musiał sobie coś zjeść czy porozmawiać, trudno było mu kawałek dalej pojechać i otworzyć drzwi by wszyscy spokojnie wsiedli. Raz też jechałam jesteśmy na jakiś przystanku, pani chce już wsiadać, taka starsza, a on nagle zamyka jej drzwi...nie rozumiem takich ludzi. Często widzę też takich, którzy chwilę czekają bo ktoś biegnie i wtedy tak jest ciepło na serduszku, że ludzie sobie jakoś pomagają. Wiem, że skupiam się tu teraz na kierowcach autobusu, ale to taki po prostu życiowy przykład i wkurza mnie jak mają np zły humor, ktoś prosi ich o bilet bo zepsuty biletomat, a ten mówi że nie da bo biletomat działa -.- Nie rozumiem ludzi, któży są egoistami. Znaczy dobra...każdy z nas chociaż w małym stopniu jest egoistą, bo czasem jednak zrobi się coś bardziej dla siebie niż kogoś, ale no bez przesady. Podam teraz drugi przykład, chłopak ma się spotkać z dziewczyną i ona ma jechać tam gdzie on jest, bo on chce coś sprawdzić, albo jemu się nie chce..no sory. Może jestem staroświecka, ale dalej uważam że w niektórych kwestiach to chłopak bardziej powinnien się starać i dbać. Czasem też widać pary, gdzie w ogóle nie ma szacunku...O następny przykład z autobusu wchodzi taka tapeciara z wózkiem i małe dziecko z nią wchodzi , a drugie w wózku, zła mówi do tego dziecka że ma szybciej wchodzić, z nimi też jest facet i nagle wrzeszczy na ludzi żeby przeszli bo wózek, jak by nie mógł spokojnie, ta pani do niego że jeju spokojnie...a on ,że nie bo jest dziś wkurwiony. No dobrze jesteś wkurwiony, ale nie wyżywaj się na innych. Można podawać jeszcze wiele wiele przykładów, ale nie o to mi chodzi, po prostu czasem troszkę się zahamujmy, pomyślmy o drugim człowieku, ja zawsze uważałam i uważam ,że najlepiej stawić się na miejscu drugiej osoby, co ja bym czuła gdyby ktoś mi tak zrobił i tyle. Bo gdy wszyscy będziemy się nienawidzieć to co to będzie za świat...Nauczyliśmy się ciągle brać i brać, to dajmy też komuś coś od siebie :)

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Śmierć zbiera żniwa

Dzisiaj nie będę do was przychodziła chyba z czymś mega konkretnym, trochę pomówię o śmierci, ale też generalnie co tam się u mnie działo. Nie wiem czy kogoś to obchodzi czy nie, ale chyba napisze to chociażby dla samej siebie ,żeby wylać z siebie uczucia. Ostatnio spadłam ze schodów, myślałam, że mam złamany palec, ale na szczęście nic nie jest, okazuje się że mojego psa (Korę) będzie prawdopodobnie trzeba uśpić...a ja nie potrafię sobie z tym poradzić, a dziś? Zdechła mi świnka morska...Nie ma to jak mieć tak ciekawe życie...Ostatnio w sumie ciągle ktoś odchodzi, wciąż,  kogoś muszę żegnać ze swojego życia, nie zawsze dlatego,że umarł (chociaż głównie właśnie dlatego), ale często nagle ktoś kto mówił ci, że jest twoim przyjacielem ma cię gdzieś, albo ludzie którzy obiecywali ci ,że nigdy nie odejdą...nagle odchodzą. Nie potrafię się pogodzić z tym wszystkim , bo zawsze coś takiego musi być niespodziewanie...chcesz wreszcie ułożyć sobie życie, chcesz nauczyć się  z powrotem żyć, ale nie...To wszystko musi być zniszczone. Życie w stresie, biegu...i niepewności. Skoro nie  są pewne dni innych, to nasze wcale...Możemy odejść teraz, za 5 minut  czy za 1h i nawet nie wiadomo czy ktoś to zauważy, czy ktoś będzie tęsknił...Chodź ja...tęsknie. Czasem może czegoś nie dostrzegamy, dopóki tego nie stracimy. Obwiniamy się po odejściu czy śmierci danej osoby, dlatego że nie zrobiliśmy wszystkiego co mogliśmy, ale jaki to ma sens? Czasu się nie cofnie, było jak było...Jest jak jest...A ty musisz z tym żyć.Kiedy cały czas coś tracimy, potem odpychamy wszystkich...odpychamy cały świat bo nie chcemy więcej bólu...odpychamy bliskich bo myślimy ,że to nas ukoi. Chcemy pozbyć się wszystkich myśli, które i tak powrócą jak bumerang. Chcemy układać sobie życie, ale to nic nie daje, bo tamte sytuacje w nas zostają. Mówimy, że to nas kształtuje...tak...ale kiedy w nas zostaje...my się rozpadamy. To jak papieros ,którego nie palimy przez minute tylko cały czas...Jeden się skończy następny się zapala, to wszystko się kumuluje, ciało nie ma odpoczynku...i co? Tak to wygląda...Czasem wyjeżdżamy czy uciekamy do książek i filmów, czy muzyki by ukoić ból, ale to też nic nie daje. Mówią, że czas leczy rany...nie...on ich nie leczy, on je zakleja, a po pewnym czasie one znów się rozdrapują , one cały czas już tam będą, nie znikną. Może teraz będę mówić o sobie, ale serio...tyle rzeczy co dzieje się teraz w moim życiu, myślę że każda osoba teraz nie wstawałaby z łóżka i ryczała, ja mam bardzo często taką ochotę, ale wstaje bo muszę, ubieram się bo muszę , idę do szkoły bo muszę, mogłabym uciec, zabić się czy mieć wszystko gdzieś, tylko że...skoro nie chce tracić osób, to takim sposobem sama ich odepchnę, może robię już to tylko dla innych, nie dla siebie. Czuję, że wszystko co robię to dla kogoś. Może to ma jakiś sens...nie wiem, ale powinnam cieszyć się życiem, uśmiechać się...I wiecie? Próbuje. Naprawdę próbuje...walczę...Czasem jest szczery uśmiech, śmiech czy radość , ale tylko przy osobach które dają mi bezpieczeństwo, którym naprawdę ufam, przy osobach dla których właśnie żyje, bo bez nich...spadłabym na dno. To skomplikowane, walczyć o to by się uśmiechnąć, ale kiedy każdego dnia rozrywa cię ból, dzieje się coś co rozrywa ci serce i rozdrapuje stare rany...wierz mi, trudno się uśmiechnąć.

niedziela, 5 czerwca 2016

Bo spowiedź to nasza ochrona

Wiecie..ostatnio tak sobie leżałam...i myślałam,że kurcze...co daje nam spowiedź? Bo ja czuje to tak, że po spowiedzi buduje się nade mną taka kopuła, no czy..nie wiem...bańka mydlana- ale taka mocna xd i kiedy popełnimy mały grzech ona lekko pęka, z każdym grzechem pęknięć jest więcej, kiedy popełniamy większy grzech robi nam się w tej kopule czy bańce taka dziurka, przez którą wpadają różne złe rzeczy, złe siły, które się do nas dostają, a mają jeszcze łatwiej bo jest popękana małymi grzechami. I gdyby nie spowiedź...ta kopuła po pewnym czasie by przestała istnieć i byśmy byli tak przesiąknięci tymi złymi rzeczami, że nie chcielibyśmy odbudowywać tego, no bo jeżeli coś się zburzy to nie koniecznie chce się to odbudować , albo odbudować takie samo. A wiara to wiara, nie ma koloru, zapachu, czy jakiś kształtów, zawsze polega na tym samym. I o to chodzi, czy chcesz być na tyle odważnym by uwierzyć, mimo że już to znasz? Mimo, że to znów to samo?  I właśnie po to jest spowiedź, kiedy nawet masz małe pęknięcia, ona ci je usuwa, kiedy masz jakieś dziury przez które wpada zło, ona je zakleja. Jest naszą ochroną, to nie jest tylko pozbycie się swych grzechów, znaczy jest, ale to jest też nasza ochrona. Ochrona przed kolejnymi grzechami, przed całym złem, które może nas dotknąć każdego dnia, a dzięki tej ochronie nas nie dotyka, nie ma na nas wpływu.  Często jak śpię, albo po prostu nocą czuję jak coś złego jest, zawsze sobie myślę, że niedługo jest dzień, Bóg da nam światłość, ale nie powiem nie lubię ciemności...bo mam wtedy poczucie ,że coś jest nie tak i gdy już się kładę, to gdy jestem po spowiedzi i tak leżę czuję tą osłonę, czuje jak coś chce się wkraść ale nie może, czuję że ktoś mnie chroni. I to właśnie jest wspaniałe. No nie można też na zasadzie : Ha ha... wyspowiadałem się to mnie nie dopadnie nic złego...Bo na pewno nie znamy wielu sił, świat nie jest do końca zrozumiały i nie wiemy z czym mamy styczność, więc nie przesadzajmy, ale nie traktujmy spowiedzi jak tylko odklepaną formułkę, czy tylko : aaa pozbędę się grzechu i będzie git...w sensie takim luzackim...bo to jest coś więcej :) Nie wiem czy mnie zrozumiecie, ale starałam się formułować tak wszystko, żebyście zrozumieli ;D