czwartek, 24 marca 2016

Bo twoim szczęściem może być ktoś...

Wiecie odkąd poszłam do liceum bardzo dużo się zmieniło.Dużo zmieniło się we mnie i w ogóle ja.Bo mimo chodem minęło dopiero jakieś pół roku, a szczerze mówiąc, myślę że zmieniłam się naprawdę bardzo.Przede wszystkim dojrzałam.Nabrałam też doświadczenia i jakby bardziej poznałam życie.Wcześniej kierowałam się jakimiś drogami wpajanymi przez rodziców, wiecie taki ich kierunek i ich jakieś priorytety.Ale teraz mniej więcej sama siebie kształtuje, poznaje co chce robić, jak budować swój świat...Odkąd poszłam do LO to miałam 2 chłopaków.I tak...cierpiałam,ale wiecie? Wtedy kiedy opłakiwałam ,że tak kocham...że nie umiem bez tej osoby...to nie była miłość, to był po prostu strach przed samotnością.Przecież nikt tak naprawdę nie lubi być sam, boimy się odejścia nam bliskich osób.Często cierpimy np. właśnie w związkach by trzymać tą osobę jeszcze przy sobie,ale to nie ma wiele wspólnego z miłością.Teraz zrozumiałam,że moje dawne ,,kocham" nawet nie miało sensu.Bo tych słów powinnam się bać.TAK bać...Bo znaczą bardzo wiele.A ja je szybko i bezustannie mówiłam.Sama się oszukiwałam w jakim świecie żyje.Próbowałam zatrzymać kogoś ,kto potem i tak mi powiedział,że mnie nie kocha.Tak było z tymi dwoma.Może brzmi to teraz jak jakaś desperacja i może trochę tak było,ale nie do końca.Był to okres w którym naprawdę wiele wycierpiałam, w którym naprawdę kogoś potrzebowałam.Jasne,że ma się przyjaciół,ale wtedy to jakoś nie było to samo.I może się nie udało, ale nie żałuje bo gdyby nie to, nie zrozumiałabym tego co mam teraz.Np. z chłopakiem z którym jestem teraz, bardzo bałam się słów,,kocham" nigdy tak nie miałam, zawsze byłam też romantyczką a przy nim nie tak koniecznie, nie byłam taka jak w poprzednich związkach, trochę z dystansem.Co szczerze na mnie było dziwne.I obiecałam sobie,że dopóki tego nie poczuje nie powiem ,że kocham.Ale zaczęło być tak,że zaczęłam czuć ,że chce to powiedzieć, ale bałam się aż wreszcie któregoś dnia powiedziałam...I wiecie co było w tym innego? To wszystko było szczere.I przy tamtych chłopakach raz byłam szczęśliwa, za chwilę smutna, zła, potem znów szczęśliwa.To było takie bardzo niestabilne, może też dlatego,że oni też wtedy nie dojrzeli do miłości.Czasem jeszcze trochę mam takie zachowanie ale w głębi siebie, jakoś nie wiem..walczę z tym i od miesiąca jesteśmy razem, a ja dosłownie tylko jeden dzień byłam smutna tylko jeden...każdego dnia się śmiałam i żyłam z nadzieją i miłością...Kiedyś tak miałam a potem to znikło i nie wróciło...bardzo za tym tęskniłam, próbowałam...ale nic.I teraz...osoba tak przypadkowo poznana i dająca tyle szczęścia.I to nie jest na zasadzie jakieś ogromnej ekscytacji tylko tak po prostu..normalnie.Zrozumiałam też inną rzecz.No bo jak to dziewczyna to chce wyglądać jak najładniej.Zawsze się stroiłam i w ogóle, a przy nim jestem sobą.Często gadamy na skype gdzie wyglądam haha śmiesznie, świece się od kremu, bez makijażu, albo włosy w nieładzie...a on mówi,że mnie kocha.I wcześniej starałam się być idealną dla kogoś.Ale po co być idealnym ? Przecież ma pokochać ciebie.Też zrozumiałam na przykładzie moich rodziców był okres kiedy no..moja mama okropnie wyglądała, a tata bardzo ją kochał...I teraz 3 przykład zaczęłam chodzić na korepetycje i jest to dziewczyna nie jakaś super ładna, ale jest sobą. I ma naprawdę fajnego chłopaka.I nie wiem czemu wcześniej nie zwróciłam na to uwagi, niby to wiedziałam ale...nie można zmusić nikogo do miłości, to musi przyjść samo.Bo po co komu nieszczera miłość? Ważne, by mieć kogoś przy kim nie boisz się że ją/go stracisz i będziesz czuł/czuła,że to szczere.Wiem z doświadczenia...jeżeli pojawiają ci się wątpliwości czy kochasz albo cały czas walczysz o tą osobę bo boisz się ją stracić...to nie jest miłość.No dobra zdarzają się wyjątki...ale wydaje mi się,że z reguły tak jest.I wiem,że tutaj bardzo pokazuje wam siebie, opisuje swoje życie, ale myślę,że czasem warto otworzyć się i napisać coś takiego, bo drugiemu człowiekowi naprawdę może się to przydać. Ja gdybym tego nie zrozumiała bym tak krążyła w nieszczęściu tak naprawdę...

3 komentarze:

  1. Śliczny wpis, bardzo mi się podoba, a ta melodia w tle dodaje uroku całemu wpisu :)

    http://thefashionandmyself.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny i bardzo prawdziwy wpis.
    W życiu tak jest, że w każdym upadku należy znaleźć jakąś naukę, a potem zacząć żyć na nowo z tym, czego się nauczyliśmy. Ty tak zrobiłaś i jesteś szczęśliwa, życzę Ci, abyś zawsze czuła, że to prawdziwa miłość :)
    Pozdrawiam, kochana :*

    blogtylkodlamnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń