
Blądze jak ptak,
wzbijając się do gwiazd.
Patrzę na chmury,
a tam tylko szarość.
Nurtuje mnie jedno
,, czym jest życie? "
Obok mnie
anielski głos się rozlega.
Miliony kolorów
pojawia się w koło.
Patrzę i nic nie widzę.
Czy to sen, jakaś zjawa?
Nagle czerwienią spływa ściana,
to nie początek,
lecz koniec jest.
W bezdechu słyszę te bezradność,
ten krzyk.
Mówię sobie szybciej szybciej ,
lecz brak mi sił.
Me policzki zamieniły się w morze,
me stopy w kamień
a ramiona w gumę.
Glos mój ledwo słychać
w śród szumu i zawiści.
Nie ma już nic.
A ja na to patrzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz