
Ostatnio miałam okres kiedy odsunęłam się od Boga, kiedy było mi ciężko. A przecież wtedy powinnam być jeszcze bliżej, powierzać mu to wszystko, ale twierdziłam,że wiem,że tak powinnam,ale chciałam sobie sama poradzić. Nie dlatego,żeby udowodnić,że sama dam sobie radę, ale dlatego ,że przecież tyle ludzi prosi o coś i wydaje mi się,że często moje prośby to błahostki i nie chce zaśmiecać ,że tak powiem listy próśb do Boga nimi. Wcześniej wciąż sugerowałam się tym,że ludzie gdy doznają cierpienia na ziemi to są szczęśliwi w niebie.I wydawało mi się,że czym bliżej Boga to tym więcej cierpienia. Ale przecież to bez sensu...Bóg nas kocha i chce dla nas jak najlepiej. Gdyby musiał ,umarł by za nas jeszcze raz...cierpiał tak bardzo bo nas kocha.I wiem,że to nie tak. Doznajemy często cierpienia ,ale nie przez Boga. Szatan chce nas od niego odsunąć,że kiedy jesteśmy bliżej, to doznajemy więcej byśmy się poddali. Ja byłam na takim etapie,że każdego dnia czegoś doznawałam. Ale kiedy nawet mam zwątpienie, to szykuje się do rozmowy z Bogiem. Teraz szykowałam się chyba z tydzień...było mi bardzo ciężko, po prostu płakałam. Wiem,że cokolwiek by się nie stało ja przy Bogu będę i żadna siła mnie nie odsunie. Ale czasem są dni kiedy masz ten słaby punkt i wtedy zostaje on wykorzystany.I kiedy nam źle, jedynym sposobem by się nie poddać to być jeszcze bliżej, mimo cierpienia.Najlepiej mieć jakiś cel. Ja po bierzmowaniu czułam taką czystość..,że tego nie da się określić. I ciągle dążę by znów to czuć... czuć tą dobroć w sobie.
Ps. Wiara to najwspanialsza rzecz, bo nikt nam jej nie odbierze.
Każdy ma chwile słabości i zwątpienia. Ważne, by z tego powodu nie odsuwać się od Boga. Czasami jednak szatan działa przeciwnie do tego jak opisałaś w tym wpisie - wydaje nam się, że wszystko jest w porządku i nie musimy się zwracać do Boga z modlitwą, a tak naprawdę to tylko pozory i szatan chce, żeby nie modlić się do Boga.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się! +