
Wiem,że ostatnio może zaniedbuje bloga, ale po co pisać tylko po to by coś było. Nie miałam trochę chyba siły na to. Ostatnio dużo się dzieje. Znaczy od długiego czasu ciągle coś.. a jak zaczęłam sobie radzić i wchodzić na te górę to znów się potknęłam i spadłam. Dzisiaj może napisze trochę o miłości. Teraz to ona mnie trapi. Czasem się zastanawiam...przecież miłość jest w całym naszym życiu i raczej nie zwracamy na nią ,aż tyle uwagi. Dlatego może już w XXI wieku ludzie nie rozumieją słowa ,,Miłość" czy ,,Kocham Cię". Sama nie uważam,że rozumiem.Bo na to trzeba całego życia.. to jest rzecz ,której nie wyrazisz kilkoma zdaniami. Jest to bardzo skomplikowane i wcale nie takie łatwe jak może się wydawać. Oglądamy filmy...inne pary... i wydaje nam się wszystko takie łatwe, ale czasem gdy przyjdzie co do czego..to miłość przynosi samo cierpienie... nie dajemy rady. Ja powoli uczę się też wszystkiego, ale to co ostatnio mnie spotyka to...eh...Kiedy byłam dzieckiem i oglądałam te wszystkie filmy...czytałam historie, to wydawało mi się,że cierpienie w miłości też ma jakieś znaczenie,że też bym chciała mieć jakieś historie, które oczywiście skończą się Happy Endem, Ale kiedy w moim życiu zadziało się wydarzenie,że zakochałam się, ktoś zakochał się we mnie, jasne na początku było super. Ale powoli działy się problemy...ja wybaczałam, starałam się rozumieć..ale cierpiałam, czasem tak mocno...Już brakowało mi łez. A teraz nie chce mieć kontaktu z tą osobą, chce zupełnie czegoś innego...zacząć od nowa. Ale nie mogę, bo mimo,że chce inaczej...on walczy, pisze jak to mnie kocha..płacze przez komórkę...chciał się nawet zabić. Nigdy nie sądziłam,że przeżyje coś takiego.Teraz nie płacze, bo wydaje mi się ,że mieliśmy określony czas.Po coś mu byłam, wiem,że go uratowałam, bo był samotny. I wydaje mi się,że musiałam przy nim być, ale teraz już skończył się ten czas. Wydaje mi się ,że Pan Bóg tak chce i ,że teraz idę dobrą drogą. Cierpię wewnętrznie i wiem jak on cierpi...ale też wiem,że tak musi być. Chciałam wam trochę opowiedzieć, bo jak jest też w piosence ,,Miłość to nie pluszowy miś" . I nie da jej się tak odrzucić...Ona zawsze będzie. Ja nie chce jej odsuwać. Ale chce ją z kimś innym , tylko,że przeszłość dalej za mną biegnie i chce się jej pozbyć, ale... wiem,że tak całkiem na razie nie mogę jej zostawić. Chciałam jeszcze dodać,że uważajcie na słowa i zastanówcie się 100 razy zanim powiecie Kocham. Zastanówcie się czy jesteście szczęśliwi...czego WY chcecie,,,Ja wiem,że tamtego już nie chce...za dużo się stało i byłabym nieszczęśliwa. Mam nadzieję,że może komuś ten post pomoże :)
A i chciałam dodać,że miłość to cierpienie..ale jeżeli zrazicie się raz, to nie poddawajcie się... to,że nie wyszło raz..drugi.. może trzeci,, może tak ma być. Może każda ta znajomość daje wam coś nowego,czegoś uczy... nigdy się nie poddawajcie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz